Powołania

2(160)2023 Od Redakcji

    

       

Konsekrowani ludziom czy Bogu?

    W Kościołach gdzie milcząco lub otwarcie negowane jest istnienie szatana, czyśćca, piekła, wiecznego potępienia i gdzie nie ma egzorcystów, gdzie w czasie pogrzebu żałobnicy są standardowo zapewniani, że ich zmarli „są już w niebie”, zanika rozumienie fundamentalnej wartości fuga mundi (ucieczki od świata, od której zaczęło się życie pustelnicze, zakonne i w ogóle konsekrowane), nie tylko wśród wiernych świeckich, ale również duchownych i osób konsekrowanych. Gdy przełożony, piastujący eksponowane stanowisko, przed którego objęciem przysięgał wiarę w spisane lub przekazywane przez Tradycję Słowo Boże (czego zwykli wierni nie wyznają ani w pacierzowym Składzie Apostolskim, ani w mszalnym Credo) twierdzi publicznie, że biblijny szatan jest tylko „symboliczną figurą” i „konstruktem myślowym”, to tym bardziej uważa on za niewiarygodne wszystkie relacje o walkach z szatanem prowadzonych przez ojców pustyni, protoplastów życia konsekrowanego, oraz tylu świętych zakonników i zakonnic aż do naszych czasów.

    Jaką zatem wartość przedstawia dla niego osobista walka ze złem, które jest integralną częścią doskonalenia życia wewnętrznego? Jaką wartość ma umartwienie, asceza, post, milczenie, modlitwa, kontemplacja, obcowanie z sacrum i zachowanie zdrowego dystansu do profanum? Jakie miejsce w jego życiu i w życiu zakonników zajmuje dążenie do doskonałości, zdobywanie kolejnych stopni rozwoju duchowego, skoro najbardziej przychylne im autorytety oraz oni sami, fundamentalną wartość życia konsekrowanego upatrują w aktywności zewnętrznej, w posłudze duszpasterskiej, w działalności apostolskiej, misyjnej, wychowawczej, edukacyjnej, medycznej, w otaczaniu opieką ubogich, bezdomnych, chorych, opuszczonych i wykluczonych? Przecież prawie wszystkie te posługi, oprócz sakramentów, mogą równie dobrze, albo jeszcze lepiej, sprawować świeccy niekonsekrowani, a w większości krajów rozwiniętych zapewniają je powołane do tego instytucje, zatrudniające odpowiednio przygotowanych fachowców i profesjonalistów. Wielu z nich traktuje swą pracę jak misję, nieustannie doskonali swe umiejętności, nie liczy czasu i wyrzeczeń, modli się i pości za powierzonych ich opiece więcej, niż niejeden zakonnik lub zakonnica.

    Mówiąc o zakonnikach do biskupów amerykańskich (19.09.1983), św. Jan Paweł II podkreślił, że „ich największa godność polega na tym, iż są osobami indywidualnie powołanymi przez Boga i konsekrowanymi przez Boga za pośrednictwem Kościoła. Ich działanie ma wielką wartość, ale jeszcze większą ma ich bycie zakonnikami”. Natomiast w przesłaniu na XXIX Światowy Dzień Modlitw o Powołania (01.11.1991) wezwał „współbraci w biskupstwie, aby szerzyli wiedzę o życiu konsekrowanym i szacunek dla niego zarówno wśród duchowieństwa, jak i świeckich. Winni [oni] zadbać zwłaszcza o to, aby w seminariach duchownych nie brakło kursów i wykładów ukazujących wartość konsekracji zakonnej”. Ponadto zwrócił się „z gorącym wezwaniem do teologów i autorów książek o tematyce religijnej, aby starali się ukazywać, zgodnie z tradycją katolicką, teologiczne znaczenie życia konsekrowanego”.

    W badaniach przeprowadzonych dekadę później (2002) przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego okazało się, że 22% wiernych w naszym kraju nie wie, jakie jest znaczenie zakonów w Kościele; oprócz nich 6% nie udzieliło żadnej odpowiedzi; 24% wiedziało, że zakonnicy ewangelizują, nawracają, nauczają i wspomagają Kościół; 16% że prowadzą działalność charytatywną; 16% że zajmują się czymś innym; 8% stwierdziło lakonicznie, że są bardzo potrzebni; tylko pozostałe 8% kojarzyło zakonników z modlitwą, pokutą i wypraszaniem łask dla Kościoła. Najnowsze światło na stopień realizacji cytowanego wezwania Jana Pawła II może rzucić lektura numerów 728-729 „Biuletynu Tygodniowego CIZ”, gdzie znajdują się przesłane do redakcji przez poszczególne diecezje relacje z obchodów święta życia konsekrowanego. Zainteresowanym teologią tego życia proponuję odsłuchanie w całości, a przynajmniej od 6:00 do 8:20 min. wspomnianego tam (728, s. 10) kazania bpa Damiana Muskusa OFM, które jest dostępne na YouTube.

    Wiarygodność Kościoła i jego nauczania, sakramentów i instytucji stanowi przedmiot formalny teologii fundamentalnej. Fundamentaliści dostarczają nam rozumnych przesłanek wiary mających postać racji i motywów wiarygodności. Ułatwia to otwarcie racjonalnego umysłu na łaskę wiary i przypisanie jej należnego miejsca w osobistej hierarchii wartości. Zdarza się, że zaakceptowanie wykazanej przez nich logicznej niesprzeczności i braku przeszkód do rozumowego zaakceptowania trudnego dogmatu, bywa dla kogoś prostsze niż uznanie, że życie zakonne nie jest sprzeczne z Chrystusową koncepcją Kościoła i powołania do świętości jego członków, że co więcej, jest przez Niego zamierzone i pozwala szukać jego pierwowzoru we wspólnocie dwunastu Apostołów. Nie można też zapominać o tym, że wiarygodność Kościoła i życia konsekrowanego jako jego istotnej części, zasadza się na wierze w Jezusa Chrystusa i Jego nauczanie. Brak wiary w objawioną wartość Pisma Świętego czyni bezprzedmiotową wszelką dyskusję o wartości i wiarygodności Kościoła, życia konsekrowanego, kapłaństwa, charyzmatów czy powołania. Bez wiary każda przypisywana im wartość nie będzie teologiczna, chrześcijańska (Chrystusowa), choćby była najbardziej humanitarna. W życiu konsekrowanym nie chodzi bowiem o realizację najszczytniejszych haseł humanizmu, filantropii i wielkoduszności, ale o naśladowanie Jezusa Chrystusa z miłości do Niego.

    Umiejętność aksjologicznego porządkowanie rzeczywistości wyróżnia człowieka spośród innych stworzeń. Każde ludzkie zachowanie to świadome i celowe działanie, nastawione na osiągnięcie pewnej wartości, co umożliwia człowiekowi dar wolnej woli, czyli możliwość podejmowania wyborów, a więc kierowania się w działaniu nie determinującą je przyczyną, jak u zwierząt, ale celem do osiągnięcia, którego wartość przedkładamy w danym momencie nad inne rozwiązania. Oczywiście możliwość wolnego wyboru oznacza, że można również zrezygnować z podjęcia decyzji. Zwykle rezygnujemy z wyboru między wartościami materialnymi albo stając przed dylematem wyboru między antywartościami moralnymi: między większym a mniejszym złem. Gdy jednak podjęcie decyzji należy do naszych obowiązków, złem jest już sam brak decyzji, chyba że usprawiedliwia go na przykład nadzwyczajna sytuacja zdrowotna (abulia, depresja).

    Istnieją wartości, o których decydować nam nie wolno. Są to niektóre wartości autoteliczne, takie jak: cudze życie, cudza wolność, cudza tożsamość, cudze szczęście, albo bez „cudze”: prawda, sprawiedliwość, świętość, doskonałość. Nie ma ich zbyt wiele. Wartości takie jak: wiedza, uczciwość czy demokracja nie są autoteliczne lecz instrumentalne. Dotyczy to także życia konsekrowanego i Kościoła na ziemi, choć jest on depozytariuszem wartości autotelicznych (prawd wiary); w obu przypadkach są one środkiem do osiągania wartości najwyższych: chwały Bożej i zbawienia ich członków.

    Narzekający na malejącą wiarygodność Kościoła i życia konsekrowanego krytykują raczej transparentność życia ich członków i jakość prowadzonych dzieł, zwłaszcza zaangażowania społecznego, aniżeli ich religijną (teologiczną) wartość. Ten punkt widzenia nie jest jednak czymś nowym: istniał już w Oświeceniu i rozwinął się w wieku XIX, przy czym za jego przetrwanie do naszych czasów w dużej mierze sami jesteśmy współodpowiedzialni. Antykościelne rewolucje i liberalne ustawodawstwo wymierzone przeciw zakonom, w pierwszej kolejności niszczyło wspólnoty „nieprzydatne”, „aspołeczne”, prowadzące działalność stricte religijną. Najdłużej tolerowano zakony znane z działalności społecznie użytecznej, prowadzące sierocińce, jadłodajnie, internaty, szkoły i szpitale. Z czasem nowoczesne państwa zaczęły wyręczać zakony w tej ich działalności, nierzadko brutalnie im je odbierając. Tymczasem zakony dbały o zachowanie wizerunku ich przydatności głównie na polu działalności zewnętrznej, ciągle potrzebnej, ale już nie niezbędnej jak kiedyś i przede wszystkim nie najważniejszej, zamiast uwypuklać coraz mocniej właściwe im zadania religijne. Dlatego ci, którzy stawali w ich obronie, z duchownymi na czele, podkreślali (a nie jest to czas zaprzeszły) przede wszystkim użyteczność ich działalności dla społeczeństwa, państwa i Kościoła, nierzadko przemilczając teologiczną rację ich istnienia.

    Niełatwo jest znaleźć proste teksty propagujące wartość życia zakonnego, skierowane do ogółu wiernych lub przeciwników Kościoła, w których wyraźnie dominowałaby religijna, a nie społeczno-użyteczna motywacja ich istnienia. Problem w tym, że sami konsekrowani promują taką tendencję: akcentują ich widoczną z daleka służbę i poświęcenie drugiemu człowiekowi, natomiast z dużo mniejszym entuzjazmem opisują ich nie rzucającą się w oczy służbę i konsekrację Bogu. A przecież „jedyną racją istnienia osób konsekrowanych w świecie jest sam Jezus, Jego miłość i tylko On”, a „miłości nie odmierza się miarą przydatności” (bp Damian Muskus OFM).

    Jeżeli zatem ciągle będziemy się prześcigali w wymyślaniu i realizowaniu coraz ciekawszych dzieł, mających na celu pobudzić innych do działania, zamiast skupić się na dawaniu świadectwa umiejętności wyciszenia, modlitwy i kontemplacji mimo licznych codziennych obowiązków, po to aby innym pomóc się wyciszyć, oderwać się od świata i otworzyć na łaskę wiary w Jezusa Chrystusa, wiary czerpiącej inspirację z medytacji Słowa Bożego, to nasza wiarygodność jako osób konsekrowanych Bogu będzie coraz mniej oczywista, a wartość naszych wysiłków coraz skromniejsza.

 

©2024 Misjonarze Klaretyni Prowincja Polska. Wszelkie prawa zastrzeżone
Zadaj pytanie on-line