Asamblea Prowincjalna. Dzień 4
Krzydlina Mała, 25.04.2025
Dzień 4
Ostatni dzień Asamblei nie dotyczył już duszpasterstwa parafialnego, ale był poświęcony sprawom różnym.
Przewodniczący Asamblei, o. Pedro Belderrain CMF, zaprezentował aktualną statystykę całego Zgromadzenia Misjonarzy Klaretynów, poddając analizie liczbę współbraci i wspólnot na każdym z kontynentów.
W drugiej sesji poruszono temat ochrony nieletnich i prewencji wobec nadużyć oraz omówiono najnowszą, rozszerzoną wersję Vademecum Misjonarzy Klaretynów. Drugim tematem było SOMI, czyli Solidarność i Misja, zajmujące się działalnością społeczną, charytatywną i na rzecz ubogich. Wyjaśniono także celu udział niektórych klaretynów w spotkaniach na poziomie ONZ, dotyczących pokoju, ekologii, praw kobiet, głodu, imigrantów, edukacji itp.
W ostatnich dwóch sesjach zostały przedstawione sprawy bieżące Prowincji, planowane wydarzenia i spotkania w zakresie Apostolatu, Formacji, Duchowości oraz Administracji.
Na zakończenie zaprezentowano możliwości i ograniczenia, a także zagrożenia związane ze sztuczną inteligencją, w odniesieniu do posług duszpasterskich i misjonarskich.
Oficjalnym zakończeniem i podziękowaniem ten pracowity i błogosławiony czas była Eucharystia pod przewodnictwem o. Tomasza i z kazaniem o. Pedro Belderraina CMF, w którym powiedział m.in.:
Optymizm to nie to samo co nadzieja. Czasem życie daje nam powody do optymizmu, a czasem jest beznadziejnie. Jednak Bóg zawsze zaprasza nas do postawy nadziei, o czym zapewnia nas misterium paschalne – Bóg chce i zawsze jest z nami. Na tym polecam nasza walka wewnętrzna, aby mimo wszystko zawierzyć, tak jak Maryja.
Również nasz Założyciel, św. Antoni Maria Klaret nie raz miał powody, aby się załamać. Kiedy dopiero co założył Zgromadzenie, które było najważniejszym dziełem jego życia, po dwóch miesiącach otrzymuje decyzję z Watykanu, że ma to zostawić i wyjechać na Kubę. Jak często i nas bardzo wiele kosztuje zostawienie tego, co jest nam bliskie, ważne i znane.
Dwadzieścia lat później całe Zgromadzenie zostało wyrzucone z Hiszpanii. Wydawało się, że to już koniec. Ale nie. Potem wybucha wojna w Hiszpanii, w której zabitych jest prawie 300 młodych klaretynów, wydawało się, że to już koniec. Kiedy dziś patrzymy na statystyki i opustoszałe seminaria i nowicjaty, trzeba również pamiętać – jesteśmy w rękach Boga.
Dziś cierpimy, ponieważ odbierana jest nam katecheza w szkole, ale być może za jakiś czas w ogóle rozmowy o Bogu będą zabronione w przestrzeni publicznej, kto wie. Wtedy też będziemy w rękach Boga, który przeprowadza nas przez podobne doświadczenia.
Kiedy patrzymy na szklankę wody, jak trudno byłoby nam uwierzyć, że może zamienić się w szklankę wina. A jednak Jezus właśnie to zrobił. Kiedy widzimy pszenicę i chwasty, nie wiemy jak tych chwastów się pozbyć, ale nie tracimy nadziei. Czasem jesteśmy zmęczeni ciągłym łowieniem, szukaniem i wciąż nic, ale to Bóg wie, kiedy i gdzie wydarzy się obfity połów i kto go dokona. Być może nie my. Może nie dożyjemy tej chwili. My siejemy, ale to Bóg daje wzrost.
W Hiszpanii niektórzy klaretyni, już bardzo starzy, zadają pytanie: żyliśmy wiernie przez całe życie, oddaliśmy się Bogu, ofiarowaliśmy najlepsze lata. Dlaczego nie żadnych powołań? Po chwili ciszy odpowiadam: owszem, w Hiszpanii nie ma powołań, ale w Indiach jest teraz 600 klaretynów we wspólnotach, które powstawały właśnie wtedy, kiedy ty ofiarowywałeś swoje życie; w Indonezji – 300, w Nigerii – 500. Tak, w twojej wiosce nie ma powołań, ale zobacz szerzej dzieło Boże.
Być może i my myślimy – po co to wszystko? Ale jest to wielkie dzieło Boże, które jest misterium. Nie musimy wszystkiego wiedzieć.
(…) Kiedy w Madrycie wybuchły bomby w metrze, w wagonach jechali ludzie, którzy się nie znali, nie rozmawiali ze sobą, ale chwilę później okazało się, że ta nieznana mi osoba będzie przewiązywać moje rany, rozrywając swoją koszulę, że ktoś inny zadzwoni do moich bliskich… Również pandemia nauczyła nas wzajemnej pomocy i współpracy. To był bardzo trudny czas. Czasem i my klaretyni potrzebujemy „pandemii”, jakiejś katastrofy, żeby odezwać się do siebie, zainteresować się, zapytać. Módlmy się, abyśmy umieli być dla siebie życzliwi bez tych pandemii.